To droga ze Słupska
do Ustki. Pojechaliśmy opłotkami co zdecydowanie
negatywnie wpłynęło na prędkość przejazdu.
Dodatkowo jakiś "Uniarz" wykupił część
gruntu i zamknął drogę a objazd bokiem przez pokrzywy
był tesem wytrzymałości. Pieprzę prywatne tereny i w
d.. mam taką wolność !.No dobra, do ustki udało
się nam dojechać z bąblami, ale za to z brzuchami
pełnymi jerzyn, które obrodziły niesamowicie. Nocleg
na campie w Ustce w namiocie harceskim za chyba 8
złotych.
|
W nocy sen trochę
utrudniały komary ale dało się wytrzymać. Rano, skoro
świt pobódka. Spidem do portu, odprawa, zakup biletów
(jakie koniecznie trzeba zarezerwować - najlepiej
telefonicznie), zapłata 90 PLZ, odprawa celna i około
7-mej jesteśmy na katamaranie. |
Radość
odpłynięcia a potem bujanie, dla niektórych żyganie,
ale koniec końców po niecałych trzech godzinach
dopływamy do Nekso portu na wschodzie Bornholmu.
Niektórzy już nawaleni bezcłowym alkoholem - my nie.
Tam ponownie odprawa i ponad 30 rowerzystów wyrusza na
podbój wyspy.
Słonecznie ale nie zaupalnie - tak lubię. |
No i wylegli wszycy
do centruma, wymiana kasy, pierwsze wrażenie - ceny za
żarełko upsss...r, lody - wow jakie drogie. Nic tu po
nas - poszpanowaliśmy na rynku i w drogę. |
Jedziemy na
północ.Ot i pierwsze "zabytki". Działający
wiatrak ze sklepem z pamiątkami. |
Wybrzeże północne
jest skaliste i wietrzne. Malownicze miasteczka - to
chyba Godhjem. |
Wykąpać się tutaj
- raczej nie bardzo, chyba że w kasku. |
Miasteczka absolutnie
czyste, ruch prawie żaden. Na zdjęciu kwiatki w oknach
Allinge. |
Dużo straganów i
sklepików sprzedających starocie. Tutaj drewniaki z
holewami. |
Ot i punk widokowy -
gdzie ? nie pamiętam ... |
Znowu starocie i auto
- na chodzie - sporo ich na wyspie.Starocie w cenach
dostępnych. Np. stary używany rower, starodawna rama,
można kupić za 50 złotych !
|
Na targu
"lokalnie" wyglądające wiatraczki. |
A tu ciekawostka.
Rzędowa czwórka na kardanie z zaworami na wierzchu.
Motocykl utrzymany super - Nypel - słyszał ktoś o
takiej firmie ?. Chodził i wyglądał jak prawdziwy
"Indian", ponoć ma prawo występować na ich
zlotach w USA. |
A to biblioteka
miejska. Urocza - nes pa ? |
Najdalej na północ
wysunięty fragment wybrzeża - Sandvig. |
A to widok na
kamieniołomy. Dojazd taką stromizną że prawie
spuchłem na najwyższym przełożeniu, jadąc na stojaka
(na obronę dodam, że obładowanym rowerem). Widok boski
a w tle największy zamek w Danii, jeden z większych w
Europie. |
Sielanka - choć nie
można dojechać rowerem. Zostały na parkingu w gronie
ponad setki pełnych, wypasionych turystyków za 1000 $
od sztuki. W tle zamek w Hammerhus. |
Zamek na wzgórzu,
zmęczone ciałka pięknie studzi bryza morska. Ruiny
takie jak lubię - zamkowe a nie pałacykowe... |
... z widokami
zapierającymi dech w cyckach... |
... nie zabudowane,
bez kawiarenek i takich tam innych straganików. Czyste
ruiny jak kiedyś w Ogrodzieńcu czy Olsztynie. Czyste i
zadbane - oraz nieodpłatne ! |
Droga rowerowa do
Ronne. Było tu tule jerzyn, że nie sposób było
zjeść nawet drobnej ich części. Nie tak dobre jak
polskie, ale słodkie, duże i wciągające. Tak się
nawciskałem, że nie miałem siły nawet popić (ani
wyjść bo się zapłątałem w kolce po pas). |
Stolica wyspy Ronne
nie wzbódziła naszego zachwytu, ale jest to najmniejsza
stolica jaką znam. To jakiś budyneczek na peryferiach. |
A to port główny do
którego docierają promy z samochodami z Danii i chyba
Niemiec. |
Wybrzeże zachodnie
za stolicą, też ładne ... |
A to ewenement na
skalę światową. Okrągły kościół, jaki służył
jako spichlerz na zboże, warownia obronna przed
słowianami (tak, tak wzieliśmy odwet za wikingów) i
dom modlitwy. |
A tak to to wygląda
od środka. To chyba w Nylarsker.
Prowadzi tutaj piękna droga rowerowa na nasypie
nieczynnej kolejki wąskotorowej. |
A to chyba
najbardziej znane miejsce w Akirkeby. Słynne (choć nie
wiem z jakiego powodu) gęsi. Ot jedna ugryzła mnie w -
no sami wiecie. |
Jeden z noclegów na
polu namiotowym - tańszym o 60% od najtańszych
campingów. Nic tu nie ma poza miejscem pod namiot,
kranem z wodą i kiblem w budce. Super, zupełnie jak
kiedyś w Bieszczadach.
W turystycznych informacjach można znaleść folder z
lokalizacją tych "ferm" na Bornholmie. Jest
ich niewiele ale godne sa polecenia dla oszczędnych.
Rozpaliliśmy wieczorem ognisko, graliśmy na gitarze,
flecie i śpiewaliśmy do północy. |
Południowe plaże,
Dueddle (co za nazwa). To takie najdroższe plaże na
wyspie, trochę więcej ludzi niż gdzie indziej, więcej
aut i opalających się turystów. Zaowocowało to znowu
dużą ilością knajpek, barów, ciepłych psów i
innych takich. |
I znowu Nypel - ale w
takim stanie że powaliło mnie na kolana. Zadbany,
czysty, sprawny i piękny. Właściciele tak sympatyczni
że mało się nie pobeczałem ;-) |
Ostani poranek na
Bornholmie -wschód słońca. Jesteśmy na jednym z
tanich pól namiotowych. Kibel - pod drzewkiem, woda - z
dużego baniaka, prysznic - ręczana pompa z tego baniaka
- REWELKA. |
Powrót na prom do
Neske atostradą rowerową. Wracamy szczęśliwi,
wypoczęci, wyciszeni. Odnalazłem w rowerze to czego mi
brakuje w motocyklu - ciszy, spokoju podróżowania i
szczęsia posiadania niewiele. Ponadto nie trzeba się
zanadto ubierać, można chodzić ze sprzętem wszędzie
(no prawie).
Jedyny feler to to, że trzeba pedałować i czasami
stary jak ja pryk zapoci się do majcioch. |
A to nie skansen -
takie auta służą do końca. Ta ciężaróweka Ford A
załadowana zdartym poszyciem dachu ciężko pracowała
dla swojego pana - zupełnie jak w filmach z kaczorem
Donaldem. |
Ot i taki domeczek
jakich wiele. |
Tu dokonaliśmy
obrzędu pożegnania z Bornholmem. Obiadek, ostanie
piwko. A jest ono bardzo tanie, 90 groszy za buteleczkę
plus 1.5 złotych za wymianę !. To proste rozwiązanie i
nie ma problemu szwędających się po okolicy butelkek.
W takich samych proporcjach jest kaucja za plastikowe
butelki. Proekologicznie..Prom powrotny był bardziej
wykrztuśny bo bardziej bujało i towarzysto było zlekka
podpite i obrzarte. Zchodziliśmy z zielonymi minami w
Ustce całe szczęście po ciemku. Na campa pod harcerski
namiot. Szkoda. Tydzień jak w mordę strzelił i już po
wszystkim...
Wydałem na tygodniowy pobyt tj. na campingi, piwo,
chleb, trochę żarcia, lody - niecałe 200 złotych.
Dodając prom 90 zł w każą stronę nie jest to kwota
wygórowana.
|